Od dłuższego czasu nie mogę usiedzieć w miejscu. Życie toczy się szybko, dni do siebie podobne, wleką się jak flaki z olejem, a odkąd zrobiło się ciepło w głowie plącze się tylko jedna myśl - kiedy w końcu wyruszymy w nieznane.
Owszem jednorazowe przejażdżki na większe i mniejsze odległości przynoszą krótkotrwałą ulgę. Wycieczki do znajomych, w dziecięce strony, przejażdżka Harleyem. Piękne bywają chwile w życiu. Jednak i mój małżonek i ja nie ustajemy w rozmyślaniach dokąd w tym roku zawiedzie nas przygoda i co się wydarzy.
Stare, wysłużone mapy Europy niejednokrotnie wyciągane były podczas zimowych miesięcy w oczekiwaniu na wakacje, a i wujek Google krążył po naszym starym kontynencie wybierając się z nami w niejedną wyimaginowaną podróż.
Marzy nam się obejrzenie wielu miejsc, czasem jednak zastanawiam się czy wystarczy nam życia, by móc odwiedzić chociaż garstkę z nich, bo przecież do tych znanych również warto powracać, chociażby po wspomnienia.
ech... Zjednoczone Królestwo? Norwegia?A może jednak niekończący się rumuński upał i trasa transfogarska?
Forsa się zbiera jak co roku, ale wisi nam niedokończony 2 lata temu remont. Babska zagwozdka życia - pomalować utytłane ściany, naprawić rozwalającą się podłogę i pomieszkać w tym jeszcze jakiś czas ? A może darować sobie walory estetyczne i żyć chwilą? W końcu mieszkania do grobu nie zabierzemy. :)
8 dni roboczych i upragnione wakacje. Jakie emocje przyniosą w tym roku?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz