Łączna liczba wyświetleń

poniedziałek, 25 stycznia 2016

Podziękowania.


Wierzcie lub nie, ale opatrzność czuwała nad nami w każdej chwili tej wyprawy. Zawsze mieliśmy co jeść, gdzie spać, wspaniałych ludzi dokoła i serwisy w pobliżu. Modlitwy zmawiane w najtrudniejszych chwilach tego wyjazdu przez nas i naszych bliskich niewątpliwie zostały wysłuchane. Nic nie dzieje się z przypadku. Po rozmowie z Dorotką okazało się, że nie odebraliby od nas telefonu z prośbą o pomoc, gdyby nie fakt, że na chwilę, tuż przed wyjazdem na motocyklowe wojaże, zatrzymał ich sąsiad, który dość dziwnie z nimi rozmawiał, zupełnie nie wiadomo o czym. Czyżby Anioł Stróż?

Dziękuję przede wszystkim Panu Bogu, że szczęśliwie przeprowadził nas przez podróż życia, pełną nieplanowanych zwrotów akcji.

Dziękuję mojemu kochanemu Mężowi, który jest nie tylko wspaniałym towarzyszem podróży, ale też największą miłością mojego życia. Moim ogromnym wsparciem w każdej chwili. Dzięki niemu mogliście przeczytać opis naszych przygód, gdyż to on zainspirował i zachęcał mnie do napisania i upublicznienia tej historii.

Dziękujemy Dorotce, która w ferworze walki o sprowadzenie nas do kraju biegała od kantorów do sklepów, załatwiając wszelkie formalności.
Dziękujemy Bartkowi, który wyratował nas z opresji i przyjechał po nas 1222 kilometry w aucie bez klimatyzacji w potwornym upale.
Nie bez powodu mówi się, że prawdziwych przyjaciół poznaje się w biedzie.

Dziękujemy wszystkim, którzy wspierali nas w drodze modlitwą, życzliwym słowem i dobrymi uczynkami.

Dziękuję również Wam, drodzy czytelnicy, że dotrwaliście do końca opowiadania. Mam nadzieję, że już niedługo, również będziecie mogli przeczytać o kolejnej realizacji naszych motocyklowych marzeń, a może i Wy odważycie się spróbować swoich sił, w spełnianiu Waszych pragnień?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz